Edycja 35-2009R.

      Możliwość komentowania Edycja 35-2009R. została wyłączona
Nagroda Przewodniczącego Katolickiego Stowarzyszenia ,,Civitas Christiana”  

RAFAŁ MARCIN BORKOWSKI

Obcy w swoim mieście

 

Kiedy idziesz Tumską

zastanawiasz się, czy znasz to miasto.

Twoim partnerem są

pies włóczęga

i bezdomny mężczyzna

przyssany ustami do butelki taniego wina.

 

Dookoła otaczają Cię kamienice, stojące niczym dąb Broniewskiego wciąż w tym samym miejscu. Ich posępna mina sprzed kilku lat nie jest już taka sama. Różane lica, czyste oczy to wciąż one, ale jakże inne – odmłodzone.

 

Obok przebiega garniturowiec

z wzrokiem wlepionym

w machinę czasu.

Ociera pot z czoła

i wpada przez oszklone wrota

do krainy finansów.

 

Na przeciw Ciebie

idzie dziecko umorusane lodem,

wymienia z Tobą spojrzenie,

rzuca Ci uśmiech z brakującymi klawiszami fortepianu i radosnym klaśnięciem uderza w taflę tumskiej fontanny

Nagle wrzask, jęk flesza – nic się nie stało to tylko wycieczka

stara się utrwalić w pamięci oblicze miasta.

Wymiana zdań,

zachwytu,

u innych znudzone oczy, a ja wciąż w swoim mieście czuję się obcy

Nagroda Dyrektora Instytutu Wydawniczego ,,PAX” w kategorii debiut

ALEKSANDRA ZIŃCZUK

Elegia uśpienia Józefa Czechowicza po drugiej stronie

 

Tu nikomu nigdzie nie spieszno

uśmiechnięte biodra kołyszą się

promenadą kroki przeskakują gołębie

jak we francuskiej Prowansji

rozchylone stoliki, ścielone obrusy, wyciągnięte

ku słońcu parasole

 

Woda pełznie pod nimi w dole

nieznacznie pokryta liśćmi

bluszcz i topole obejmują wileńskie ornamenty

smocze ogony zwijają zaułki ze zmierzchem

II nagroda

KAROL GRACZYK

Henri Landru wychodzi na łowy

 

Henri Landru ustaje z łóżka, pali tytoń i

wychodzi przed dom. Jest zimny grudzień, od mrozu

wszystko zmienia się w szkło, Z portfela spoglądają

zdobyci nocą przywódcy Trzeciej Republiki,

 

Henn Landru wraca do domu, zamyka drzwi,

rozpala w piecu. Siada na fotel i czyta

gazetę. Każda garść 'popiołu jest mu bliższa

od przednich kobiet. Typowy artysta krwi.

 

Wczoraj: Henri Landru wyszedł na Iowy,Pan

Collomb była nieostrożna jak kilka przed nią

i jeszcze kilka po niej. Do wieczora było

ciepło, później sytuacje rozpalił Landru.

 

 

Dziś: Henri Landru czyta gazetę i pali

tytoń. Resztka Pani Collomb uchodzi przez piec.

II nagroda

KLAUDIA GRUSZKA

Quo vadis

 

Stanęliśmy nad zmarłym jak zgaszone znicze.

Deszcz posypał nam głowy , ksiądz w kruczej sutann

te nakreślił dłonią najtrudniejszą z dróg:

z północy – na południe, z zachodu – na wschód

II nagroda

JANUSZ RADWAŃSKI

Elegia urodzinowa

 

 

mam nadzieje, że dotarłeś w całości. niezbadane są wyroki

pekaesu

mnie po staremu, hajle selasje na białym koniu nie nadjeżdża

krajową dziewiątką. wszystkie drogi prowadzą do rozpaczy

więc się nawet nie dziwie, w każdym oblężeniu przychodzi taki

moment,

którym zastanawiasz się, czym doprawić ostatniego konia

i jest chyba właśnie teraz, na swoją obronę mam jeszcze

rozstrojoną harmonijkę, wyszczerzone ze by grzebienia i dwa

orczyki

noc jest facet, co nosi w sobie miasto i daje rade.

nie masz czasem do niego kontaktu? chociaż łatwiej nieść mia-

sto niż serce,

a przedsionki piekła, dwie komory z łuskami naboi to dużo,

gdy trzeba będzie jeszcze iść dokąd poszli tamci, do pracy

na etacie,

banku i do urzędu, gdy dojedziesz, daj znać. może być gołąb,

niech wiem. że jest jeszcze stały ląd. znajdzie mnie łatwo,

ja tu stoję, nad ziemią niczyją sterczy znoju głowa,

gdy jest wiatr łopocze. powiedz mi jak można wygrać,

walcząc pod flagą, która, to kwest czasu, i tak będzie biała?

III nagroda

MARCIN JURZYSTA

Dziobanie

 

Wrona próbuje wyciągnąć chipsy

z otwartej paczki chociaż zajmuje ją też

bak który nie daje spokoju

chociaż zajmuję ją też ja

 

gdy wieczorem składam na łóżku

nieporadnie zmęczony strup

bez szans na defibrylację lub choćby

wyspanie dobre jak radioodbiorniki

milczą nadmuchane za dnia księżyce

 

pękamy razem jak paczka rozbita dziobem

wtedy wrony z sąsiednich majaków wyciągają

z nas smakołyki od których kręci się w głowie

i w sercu o smaku wędzonego boczku

III nagroda

KATARZYNA WIŚNIEWSKA

Nielegalnie

 

niepotrzebny jest ogień przecież

można siedzieć i patrzeć w popiół

gdy wszyscy oprócz nas

są gdzie indziej

 

centymetry pomiędzy nami jak kaniony

wypełnione tym

co mogłoby się zdarzyć

gdybym mieściła się w twoim czasie

 

nielegalnie

luzuję twoje szczęki i łagodzę pięści

a przy mojej krwi jadro planety

blednie i wygładza się

gdy tak jesteś obok i jednocześnie

wszędzie

 

nie powiem cię nikomu

Wyróżnienie

Agata Chmiel

Fado dla początkujących

 

zasypiają lepiej, wiedząc o smutku, a o smaku wiem tyle, że nie

zasypia.

przez sen kołyszą do mętnego płaczu gitary

i słowa, które wiąże się w supły i które podchodzą do gardeł,

 

a potem wypadają jak języki ognia w suchą, zgorzkniałą od

środka jesieni trawę.

bo kiedy sen przychodzi i osacza się w nich cicho jak wewnętrz­-

ne strony dłoni,

i nagle okazuję się, że jednak są cali,

 

a to, co goi się i zostawia blizny, to tylko kilka dzierganych

melodii –

wtedy ryby szorują brzuchami po dnie, nieba robią się wklęsłe,

a wszystkie nici, po których dotarłeś, zwijają się w kłębek,

dogasający upał liże po pyszczkach młode, tutaj się nie śpi

dobrze, przecież dobrze – to nie znaczy: pięknie.

Wyróżnienie

Zofia Marduła

***

w miejscu którego nie ma

na które składają się

smugi dalekich świateł

i pielgrzymie muszle stacji benzynowych

w przestrzeni która jest tylko czasem

między postojami rozchwianymi od senności

(rozbitkowie nieświadomi kraju ni języka

dryfują w kierunku miejsc zwanych niegdyś ustronnymi

obracając w palcach obce monety)

 

w przejściu między fotelami

–   na każdym figura serpentinata opleciona wężem snu

niebieskie lampki

czynią z twoich bosych stóp

delfiny

Wyróżnienie i Nagroda Redaktora Naczelnego Ogólnopolskiego Pisma „Znaj”

ANNA ŚLĘZAK

Świat zza deszczowej szyby

 

Słodki listopad zasiał mnie zadumaną.

Marszcząc łyżeczką delikatną warstwę kożuszka na ciepłym

mleku

Spoglądałam na zimny świat zza szyby mojego okna Padał listopadowy deszcz

 

Daleki był świat zza szyby

Obco targał wierzchołkami niedotkniętych drzew Z całą swoją dysharmonią dźwięków

Stukotem miliona nieznanych myśli, szelestem kolorów i szu­mem taje mnie Przerażał mnie

 

Ten świat był dla innie za duży Albo ja zbyt mała dla tego świata

 

Świat po mojej stronie szyby jest niewielki jak ja

 

Można go objąć dwojgiem wyciągniętych ramion Dotknąć, czując opuszkami palców jego ciepło.

 

Mój świat ma szczelne okna

Lecz uchylone drzwi

Nawet gdy pada listopadowy deszcz

Przechodniu… nie bój się

W moim świecie nie zmokniesz

Ogrzeje cię jego maleńkość

 

Przyjdź…

Nagroda Redaktora Naczelnego „Naszego Głosu”

Milena Maria Rytelewska

Ich Śmierć

 

Milczą. Jakby

Śmierć mogła przyjść po śladach Ich słów.

 

W Ich pamięci działa już tylko funkcja odejmowania: dni

godzin

sekund

od życia.

 

Milczy Ona. I udaje, że mnoży.

Milczy On. I udaje, że dzieli.

Ona pyta: Ile?

On kłamie: Tyle.

 

Milczy On. I chowa przed Nią lusterka, żeby

nie zobaczyła swojej twarzy, która wygląda jak

zmięty pergamin.

 

Milczy Ona. I udaje, że nie widzi.

 

Milczy On. I kroi dla Niej chleb.

Milczy Ona. I robi dla Niego herbatę.

On udaje, że pije.

Ona udaje, że je.

 

Milczy Ona. I udaje, że wciąż JEST.

Milczy On. I udaje, że zawsze BĘDZIE.